Richard Stallman założyciel Projektu GNU i Ruchu na rzecz Wolnego Oprogramowania napisał niedawno artykuł p.t. „Niebezpieczeństwo e-booków” - , w którym po raz kolejny - stwierdza, że e-booki oraz sposób ich dystrybucji jest krokiem wstecz w stosunku do książek papierowych.
Już kilka lat temu Stallman w eseju „Freedom-Or Copyright” (Wolność czy prawo autorskie) opublikowanym MIT Technology Review (Przeglądzie technicznym MIT) założyciel Ruchu Wolnego Oprogramowania nie pozostawiał suchej nitki na e-bookach.
Stallman narzekał, że czytelnicy, aby czytać tekst, muszą korzystać z oprogramowania z zastrzeżonymi prawami własności, a do tego stosuje się bardzo silne zabezpieczenia przed nieautoryzowanym kopiowaniem. Zamiast zwykłego łatwego do przekazywania pliku HTML lub PDF czytelnicy ściągają plik szyfrowany. W rzeczywistości kupowanie e-booka oznacza kupowanie nieprzekazywalnego klucza do rozpakowania zaszyfrowanego pliku. Każda próba odczytania zawartości książki bez autoryzowanego klucza jest uznawana za pogwałcenie Digital Millennium Copyright Act z roku 1998, ustawy stworzonej dla wzmocnienia praw autorskich w Internecie.
Tych, którzy dokonaliby konwersji zawartości książki do pliku z otwartym formatem, czekają kary, nawet gdyby ich jedynym celem było czytanie tekstu na innym domowym komputerze. W przeciwieństwie do zwykłej książki właściciel e-booka nie może go pożyczyć, skopiować lub odsprzedać. Stallman ostrzegał, że może go jedynie czytać na autoryzowanej maszynie:
Używając papierowych książek, zachowujemy wszystkie stare wolności. Sytuacja pogarsza się, gdy książka drukowana zostaje zastąpiona przez elektroniczną. "Elektroniczny atrament" może pisać wciąż na tym samym "papierze", a więc również czasopisma staną się efemerydami. Wyobraźcie sobie: żadnych antykwariatów z używanymi książkami, żadnego pożyczania książek przyjaciołom, żadnego wypożyczania książek z bibliotek publicznych, żadnych "przecieków", pozwalających komuś przeczytać książkę bez płacenia za nią (a uwzględniwszy dodatki Microsoft Reader, również żadnego anonimowego kupowania książek). Taki świat szykują nam wydawcy.
Stwierdzał Stallman kilkanaście lat temu.
Dzisiaj w artykule p.t. „Niebezpieczeństwo e-booków” dodaje nowe argumenty: tradycyjne książki mogą być kupowane anonimowo i za gotówkę. Nie wymaga to podpisywania umów określających sposób ich użycia, ani dodatkowych technologii potrzebnych do ich odczytania. Niekiedy legalne jest nawet kopiowanie publikacji papierowych, a po zakupie książki nikt zgodnie z prawem nie może odebrać jej użytkownikowi i zniszczyć. Stallman kontrastuje to z przepisami dotyczącymi e-booków sklepu Amazon.com. Przy ich zakupie trzeba podać swoje dane osobowe i zatwierdzić warunki korzystania z książki. Z uwagi na DRM, elektronicznej publikacji nie wolno kopiować, czego dodatkowo zabrania licencja. Jest ona bardziej restrykcyjna niż prawa autorskie. Oprócz tego, Amazon może usunąć e-book z czytnika dowolnego użytkownika. Założyciel Projektu GNU mówi, że „musimy odrzucić e-booki do czasu, aż zaczną szanować naszą wolność.”
Piotr Piętak