- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 7258
Liczne polemiki, które wywołały moje dwa artykuły dotyczące, przeszłości opozycyjnej prezesa PiS, walce frakcyjnej która toczy się w tej partii, oraz obrazu stanu wojennego jaki pozostał w pamięci Polaków, zmuszają mnie do powtórnego zabrania głosu. Na wstępie jednak chciałbym przeprosić J. Kaczyńskiego za użycie słów kretyn czy szajba ci odbiła, tego typu wyrażenia są niedopuszczalne i nic nie usprawiedliwia ich użycia w artykule.
Czytaj więcej: Czy J.Kaczyński jest A.Macierewiczem in actu?
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 6396
Gdy podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski papież Jan Paweł II pochylił się w Oświęcimiu nad płytami symbolizującymi narody Żydowski, Rosyjski i Polski to w tym symbolicznym geście i słowach przez niego wypowiedzianych przejrzała się jak w zwierciadle tragedia XX wieku. Wieku tryumfu Szatana – wcielonego w szeregi nazistów i bolszewików. Wieku Zagłady i wojny wypowiedzianej Narodowi Rosyjskiemu przez bolszewików.
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 8651
Po opublikowaniu tekstu pt. „Jarku – dlaczego obrażasz, brata, siebie, nas?”, spadły na mnie gromy, wymysły i obelgi. Nic dziwnego, chętnie przyznaje, ze tekst był zbyt emocjonalny, ale kto gra na emocjach, kto je stale wywołuje, nie może się potem dziwić, że ludzie prowokowani emocjami odpowiadają w ten sam sposób. Zanim odpowiem na pytanie: dlaczego moja wypowiedź była tak emocjonalna, kilka zdań na temat zasad publicystyki politycznej.
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 5912
Były redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze” zapowiedział tworzenie nowego tygodnika zwracając się jednocześnie o zgłaszanie propozycji czy też pomysłów w tej kwestii. Nie mam- bron mnie panie Boże - zamiaru doradzać, ponieważ redakcja „Uważam Rze”z jej red. naczelnym na czele udowodniła, że w kwestiach technokratycznych związanych z wydawaniem nowego tytułu jest naprawdę bardzo dobra.
Natomiast, chciałbym zwrócić uwagę na kilka problemów, które umykają tym, którzy w tej sprawie zabierają głos. Po pierwsze pismo powstanie w czasach kryzysu i to bardzo poważnego, który bynajmniej wypuszczaniu nowych tytułów nie będzie sprzyjać, co gorsza fakt ten spowoduje załamanie się rynku reklam (jest to jeden z pierwszych objawów kryzysu) co niewątpliwie wpłynie na dochody i finanse nowego tytułu.
Stad pierwsza konstatacja: „kapitał zaufania” jaki posiada była redakcja „Uważam Rze” powinien być jak najszybciej zmieniony na kapitał tout court. Sądzę, ze zebranie pieniędzy – o jej formie należałoby podyskutować w gronie ekonomistów – wśród byłych czytelników zarówno „Rzeczpospolitej” jak i „Uważam Rze” byłoby pierwszym wielkim sukcesem nowego pisma. Pan Hajdarowicz i rząd premiera Tuska nie zdaja sobie bowiem sprawy do jakiego stopnia społeczeństwo polskie jest przywiązane do zasad demokracji i wolnego słowa czy szerzej wolnych mediów a nowe pismo – dzięki głupocie naszej oligarchii- będzie odbierane jako gwarant funkcjonowania demokracji w Polsce.
Drugi problem to Internet: warunkiem sukcesu nowego pisma będzie – w kryzysie ekonomicznym – jego forma upowszechniania w sieci (a możliwości jest bardzo dużo) oraz polityka redakcji wobec portali. Moim zdaniem, jeżeli redakcja zdobędzie się na stałe badanie sieci i regularne promowanie witryn (o różnej, nie tylko politycznej, tematyce) to sukces nowego pisma jest wielce prawdopodobny.
Piotr Piętak
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 4914
Spektakularne klęski propagandowe PiS – w ostatnich czasach zmusiły nareszcie doradców partii do trochę głębszej refleksji nad natura wojny informacyjnej, która obie partie toczą na oczach społeczeństwa. Podstawą wojny informacyjnej jest prowokacja, która jest tym skuteczniejsza im więcej potencjalnego zamieszania może wywołać w szeregach przeciwnika.
W tych kategoriach odbieram felieton prof. Staniszkis opublikowany na portalu wirtualna polska, w którym autorka stwierdza autorytatywnie, ze oto możemy ostatnio zaobserwować dalekosiężny plan polityczny, którego celem jest przejecie władzy w PO przez tryumwirat Gowin-Sikorski-Giertych.
Pies gryzł podbudowę teoretyczną obserwacji pani profesor, interesujące jest tylko jedno: jak tego typu dywagacje kogoś, kto jest jednak ceniony przez dużą część działaczy PO, wpłynie na funkcjonowanie rządu. Otóż plan prof. Staniszkis – mam nadzieje, ze jest to plan PiS – może skutkować dalszą dezintegracja rządu PO.
Wzrośnie podejrzliwość na linii Tusk-Gowin, zaczną się wzajemne podchody tatarskie, być może na scenę znowu wejdzie minister Bondaryk z rewelacyjnymi informacjami, ze w żłobku minister Gowin zgwałcił dwie koleżanki i jednego kolegę. Felieton pani prof. jest cyniczny i to jest jego zaleta.
Publikacja takich rozważań nie naraża nikogo na zarzuty kłamstwa, ot hipotezy politologiczne wybitnego socjologa. Efekty – biorąc pod uwagę stan skrajnej alienacji w jakiej znajduje się otoczenie premiera Tuska – mogą być naprawdę duże. Pytanie jakie staje przed ekspertami i działaczami PiS w nadchodzącym czasie, który będzie się charakteryzował stałym obniżaniem stopy życiowej Polaków brzmi prosto: jakich prowokacji użyć w stosunku do PO aby rządząca partię zdezintegrować.
Innymi słowy PiS musi pokazać społeczeństwu, ze jest politycznie skuteczne, bowiem w czasach kryzysu nikogo nie obchodza wzniosłe hasła moralne. PiS nie może wypełniać jednocześnie dwóch – wzajemnie sprzecznych – ról ; partii opozycyjnej i partii walczacej o prawdę smoleńska. Te dwa cele są sprzeczne i doprowadzaja powoli partie do politycznej ruiny.
Ludzie w w czasach kryzysu zadawać sobie będą pytanie – już zadają – czy PiS uprawia jeszcze klasyczna politykę, czy ma fachowców do rządzenia i czy umie wygrywać bitwy z przeciwnikiem. Na razie mamy do czynienia z samymi klęskami, na czele z kompromitacją trotylową. Nieudaczników nikt nie ceni. Wyborca czeka na zwycięstwa. Takim propagandowym zwyciestwem jest - w skromnej co prawda skali – felieton prof. Staniszkis.
Pokazuje, ze doradcy PiS umieja skutecznie prowokować politycznie PO, ze potrafią – w śćiśle zdefiniowanych ramach – być cyniczni. Cynizm w poltyce jest synonimem skuteczności. Cynizm i prowokacja sa cenione przez przecietnego wyborcę, który ogladajac czy czytajac tego typu felietony z radościa skonstatuje, ze PiS –owscy doradcy wiedza na czym polega poltyka. Nareszcie. W tym kontekście przypominam, że powołanie rządu cieniów jest znakomitym pomysłem, który musi jednak nabrać ciała, nie tylko propagandowego. Warunkiem odsuniecia PO od władzy jest bowiem odsuniecie na bok tragedii smoleńskiej, co samo w sobie jest już tragedią, ale innego wyjscia z tego klinczu nie ma.
Piotr Piętak
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 4407
Skandali z filmem „Pokłosie”, jest tak wiele, że należałoby napisać na ten temat książkę a nie krótka – z konieczności – recenzję? Jednak napisawszy to natychmiast zadaję sobie pytanie: czy napisanie normalnej, czyli nie obciążonej kontekstem politycznym oraz chorobliwymi stosunkami polsko-żydowskimi – recenzji z filmu „Pokłosie” jest możliwe?
Odpowiedź jest negatywna, jednak należy spróbować, chociazby po to by w kraju ogarnietym masowa chorobą psychiczną, zachować minimum zdrowego rozsadku. Dlaczego rola Ireneusza Czopa – aktora mało znanego -, który gra fenomenalnie brata głównego bohatera, pozostaje niezauważona i to jest własnie pierwszy skandal: polityczny kontekst odbioru filmu uniemożliwia recenzentom ocenę zalet i wad filmu. Wszystko sprowadza się do tego czy ktoś obraża czy nie obraża , pluje czy zalewa się łzami nad tragicznym losem Narodu Polskiego.
Film jest rzecz jasna westernem wypełnionym scenami z Dzikiego Zachodu, co mocno naszych obrońców polskości denerwuje. Film operuje licznymi symbolami i aluzjami, które dla przeciętnie inteligentnego odbiorcy powinny być czytelne: i tak stary proboszcz reprezentujacy tradycyjny Kościół Katolicki jest ucharakteryzowany na prymasa Wyszyńskiego, więcej mówi zdaniami z jego pamietników czego nikt nie raczy zauważyć i tak Zielarka grana przez D.Sżaflarską w głownej scenie filmu opowiada ze szczegółami scene mordu dokonanego przez mieszkańców wioski na Żydach i przy opisie tego traumatycznego wydarzenia używa zdań i obrazów z obozowych opowiadań Borowskiego.
To własnie w tym momncie podskoczyłem na kinowym krześle, bo zrozumiałem, że reżyser nic nie zrozumiał z wyjątkowości Holcaustu i jeżeli zrównuje – mord mieszkańcaów polskiej wioski na Żydach z Zagłąda to obraża przede wszystkim Żydów a nie Polaków. Pytanie centralne przy ocenie tego filmu brzmi bowiem nastepujaco: dlaczego mordu na Żydach, mordu dokonanego na sąsiadach, nie można w żadnym wypadku porównywać z Zagładą?
Pytanie jest brutalne, ale jednocześnie jest to pytanie centralne dla stosunków miedzy polakami żydami i niemcami. W historii ludzkości mielismy do czynienia z wyrzynaniem całych ludów z masakrami itd., wszystkie te wydarzenia jednak nie mogą być porównywane z Holcaustem, który był czyms wyjatkowym i jako taki własnie jest zapisany w historii i stanowi fundament dzisiejszej tozsamości Narodu Żydowskiego.
Mord ukazany w „Pokłosiu” jest godna potępienia maskrą, jest czyms ochydnym moralnie czyms wstrząsajacym, ale jednak przynależy on do długiej historii ludzkości, która w takie wydarzenia obfitowała, nie jest to mord ideologiczny nie jest on przeprowadzony z tą przerażajaca biurokratyczn-techniczną precyzja, która zastosowali niemcy w unicestwieniu Żydów. Tych, którzy chca naprawde zrozumiec na czym polegała wyjatkowość Holcaustu w historii ludzkości odsyłam do ksiazki Besancona „Nieszczęście wieku”.
Mord w „Pokłosiu” jest w porównaniu z Holcaustem czymś normalnym. Brzmi to okrutnie, ale tak jest, ludzie zawsze mordowali w imie interesów ekonomicznych – co jest motywem mordu w „Pokłosiu”? – z nienawiści, zawisci, zazdrości. Pisząc to nie chce tych mordów usprawiedliwiac, tylko jeszcze raz przypomnieć, że Holcaust to ideologiczne unicestwienie Żydów przy pomocy skomplikowanego aparatu biurokratyczno-technicznego, który z ofiar czynił bydło prowadzone na rzeź.
Rampa, rozdzielanie rodziców od dzieci, strzyzenie ofiar i produkowanie z włosów poduszek z kości mydła itd. Pytanie najważniejsze, które chce zadać brzmi: czy mord na Żydach ukazany w „Pokłosiu” jest częścia Holcaustu, czy nie. Moim zdaniem nie. Zdaniem naszej elity: tak. Słuchajac wypowiedzi Olbrychskiego czy czytając P.Lisickego zadaję sobie pytanie, czy ci panowie wogle znaja historię, czy w ich umysłach – spolityzowanych w stu procentach- zanikło elementarne poczucie moralnej wspólnoty z ofiarami nazizmu?
Jak można bowiem ogladac ten film tylko i wyłącznie z perspektywy losów Narodu Polskiego? Czy – jeżeli uważam, że zdanie, cytuję „Przeciw „Pokłosiu" należy zaprotestować, bo tego wymaga elementarna uczciwość”, które przeczytałem w recenzji P.Lisickiego -, uważam za szczyt politycznej głupoty, kulturowego prymitywizmu i religijnej głuchoty, mogę się jeszcze wypowiadać bez natychmiastowego wykluczenia z wspólnoty prawdziwych polaków przez ludzi, którzy po ostatnich wyczynach pana Chajdarowicza wkroczyli do panteonu polskiego męczęństwa za Naród Prawdę i Wolność?
Czy pan Lisicki pisząc cytowane powyzej zdanie był trzeźwy czy pijany, stawiam to pytanie z całą należytą powagą dla bohatera walki z neotottalitaryzmem Michnika i Tuska, poniewaz wytłumaczenie dla takowej intelektualnej kompromitacji – jaka jest to epokowe zdanie – może być tylko jedno: pan Lisicki „Pokłosia” nie ogladał, albo być może podczas ogladania zasnał.Radzę wytrzeźwieć i iść jeszcze raz do kina.
Piotr Piętak
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 4397
Zanim przejdę do genezy wystąpienia Grzegorza Brauna, przypomnę czytelnikom tą banalną prawdę, że dzisiejsza pierwsza druga a przede wszystkim czwarta władza w Polsce jest mistrzem prowokacji, którą stosuje z zadziwiającą skutecznością wobec prowokowanych.
Przypomnijmy podstawowe prawo wojny informacyjnej, które brzmi: Warunkiem skuteczności prowokacji jest monopol lub wystarczająca dominacja w środkach masowego przekazu. Z taka sytuacja mamy do czynienia w Polsce i dlatego od momentu tragedii smoleńskiej, która sparaliżowała ze strachu obóz rzadzący i jego popleczników, prowokacja medialna jest podstawowym sposobem rzadzenia, czego niestety prawica czyli zwolennicy PiS nie chca przyjąć do wiadomości i nadal zachowuja się tak jakby żyli w państwie prawa, którego fundamentem jest demokracja.
Prowokacja w Polsce nie jest tylko wymierzona w przeciwników politycznych, wręcz przeciwnie obóż rządzący prowokuje – przy pomocy specyficznego języka propagandy do złudzenia przypominający „nowo-mowe” - także swoich zwolenników do określonych zachowań. 10 lipca 2011 roku na na Krakowskim Przedmiesciu zwolennicy Palikota trzymali transparent z napisem "stop Katofaszyzmowi!", w ten sposób postępowy ciemnogród, bo tak można śmiało ich nazwać przekroczył decydujacą barierę językowo-moralną, która ułatwia zwolennikom PO i postkomunistycznej oligarchii zachowania i polityczna orientację w dzisiejszej Polsce.
Kto krytykuje PO i Michnika jest faszystą. Dwa dni temu w programie „Kropka nad i”, aktor D.Olbrychski słuchaczy Radia Maryja określił mianem „brunatnych” czyli powtórzył slogan Palikota cytowany wyżej o „katofaszyzmie”. Dlaczego z taką niebywałą łatwością udało się PO stworzyć narzędzia lingwistycznego panowania nad społeczeństwem polskim?
W artykule opublikowanym mniej więcej dwa lata temu porównywałem relacje miedzy PiS i PO do okładki książki Aleksandra Zinowiewa pt. "Homo sovieticus" -wydanej w Londynie w latach 80-tych - na której zamieszczono rysunek, przedstawiający dwa szczury ściskające sobie w geście powitania lewe łapy, i jednocześnie prawymi łapami chwytające się za gardła, dusząc jeden drugiego.
Dwa szczury w śmiertelnym uścisku to PO i PiS. Obie partie karmiły się przez cztery lata wzajemnie nienawiścią, wierząc, że PiS bez nienawiści do PO i vice-versa nie istnieją, stąd ich polityka była kalką "seansu grozy" opisanego przez Orwella w "1984". Nie przypuszczałem wtedy, że pijarowcy PO a także wierne im media opanowały zasady nowo-mowy wyłożone w arcydziele Orwella, tak wiernie jakby żyli już w społeczeństwie przyszłości, w którym aby stwierdzić, że istnieją (niestety) jeszcze ludzie kierujący się w swoim życiu np. zasadami wiary katolickiej, trzeba powiedzieć : "staromyślaki bezkiszkoczuja liberalizm".
Czasownik "kiszkoczuć" – jest w nowomowie ślepą entuzjastyczną akceptacją tego, co oglądamy na ekranach telewizorów. Wszyscy „kiszkoczujemy” to co powiedział Tusk lub Kutz. Wszyscy bezkiszkoczujemy to co powiedział J. Kaczyński ten„ dwaplusbezdobry” „myślozbrodniarz” – tłumaczenie tych ostatnich słów pozostawiam inteligencji czytelnika.
W polityce realnej polegającej na zdobyciu władzy dla samej władzy w celu rozkoszowania się jej posiadaniem (tego samego chciała partia opisana przez Orwella), premier Tusk i jego podopieczni osiągnęli zadziwiającą skuteczność już na jesieni 2007 roku, z ust przywódców Platformy Obywatelskiej nie schodziło słowo "miłość" i zapewnienia, że jeżeli oni dojdą do władzy to skończą z praktykami PiS-u, z oskarżeniami pod adresem przeciwników politycznych, z konferencjami a laZiobro, z władzą "znienawidzonych kaczorów". Miłość zastąpiła politykę.
Wybory wygrała PO i natychmiast przystąpiła do organizowania konferencji prasowych nie a la Ziobro, lecz ściśle wg wzorów orwellowskiej nowomowy, gdzie znaczenie słowa jest jego dokładnym przeciwieństwem. Pokój jest wojną. Miłość nienawiścią. Ministrem "miłości" w rządzie Tuska zostaje poseł Palikot a jego zastępcami posłowie Niesiołowski i Kutz. Usta maja pełne orwellowskiej "miłości", pracują tak dobrze, że PiS–owskie "staromyślaki" zmieniają się powoli w oczach opinii publicznej w „zbrodniomyślaki”.
Ta zadziwiająca skuteczność sowieckich metod rządzenia w społeczeństwie informacyjnym XXI wieku udowadnia raz jeszcze, że nasz naród tkwi po uszy w bagnie socjalizmu, że sowieckie struktury my myślenia przetrwały, a nawet są aktualnie twórczo rozwijane. Główną funkcją ideologi sowieckiej – przypomnijmy ten często zapominany fakt – jest znieczulenie na dane empirii.
Ideologia – twierdzi najwybitniejszy znawca sowietyzmu Alain Besancon – nie jest wiarą. Jest pseudoempirią. Jak to przejawiało się i przejawia w konkretnej rzeczywistości? Przede wszystkim – jak już wspomniałem – w nowomowie "wolność" oznacza niewolę, "pokój" wojnę, "miłość" jest nienawiścią, jednak ta metoda dotyczyła nie tylko pojęć abstrakcyjnych, ale także miała zastosowanie w słownictwie życia codziennego.
Jeżeli np. w kraju rządzonym przez komunistów w sklepach sprzedaje się coś, co nazywane jest "masło" a obok tego sprzedaje się coś innego, co nosi nazwę "masła eksportowe", "masło luksusowe", "super masło", to to co w sklepach otrzymywaliśmy jako po prostu "masło" – masłem nie było. Dziennikarze TVN i TVN24 są specjalistami od zmieniania masła w supermasło czyli prawdy w kłamstwo, są specjalistami od manipulacji i dziennikarskiej prowokacji, której celem jest – jakby powiedział informatyk – zastąpienia jedynki zerem.
Celem manipulacji jest np. przedstawienie „zbrodni” jako miłości a niewoli jako „wolności”. Z takim procesem tworzenia nierzeczywistości mieliśmy do czynienia po morderstwie działacza PiS w lokalu tej partii w Łodzi. Już w parę minut po podaniu informacji o morderstwie w lokalu PiS w Łodzi, red. Miecugow stwierdził, że w gruncie rzeczy mamy do czynienia z wypadkiem „banalnym”.
W kilka godzin później red. Justyna Pochanke w dzienniku o godz. 19 prezentuje materiał informacyjny stwierdzając: "Jarosław Kaczyński po ataku na biuro poselskie zwołuje konferencję prasową i... sam atakuje". Wynika z tego, że atak J. Kaczyńskiego jest tym samym co morderstwo. Jacek Pałasiński natomiast w artykule p.t „Obojętni na nienawiść” (Rzeczpospolita 29 października 2010 r) stwierdza z rozbrająjącą szczerością :
„Zdarzało się, że niektórzy Politycy Platformy Obywatelskiej nie pozostawali dłużni politykom Prawa i Sprawiedliwości – ale nie odwracajmy kota ogonem. Przemoc nie jest częścią arsenału politycznego umiarkowanych sił politycznych, chadecji, dzisiejszej polskiej lewicy czy liberałów. Posługują się nią polityczni ekstremiści. A niestety to, co wydawało się podczas swoich narodzin początkiem polskiej chrześcijańskiej demokracji, stało się destrukcyjną siłą ekstremistyczną, dla której przemoc słowna stała się orężem walki. Dlatego też zadałem w swoim blogu pytanie, czy to morderstwo nie było częścią jakiegoś” diabolicznego planu, (podkreślenie – moje)ale prawdopodobnie kryje się za tym po prostu choroba psychiczna.”.
Abstrahując od intelektualnej zawartości tego fragmentu, zdanie : „Dlatego też zadałem w swoim blogu pytanie, czy to morderstwo nie było częścią jakiegoś” diabolicznego planu” sugeruje - przynajmniej czytelnikowi wychowanemu w PRL-u, (jestem ostrożny) , ze to J. Kaczyński zorganizował zamach na siebie samego, czyli, że PiS zastosował metody polityczne spopularyzowane w „Człowieku z marmuru”. Jak zapewne czytelnik pamięta w arcydziele A. Wajdy główny bohater jest wraz ze swoim przyjacielem oskarżony o kierowanie grupą terrorystyczną i na pytanie prokuratora, kogo to terroryści zamierzali zlikwidować, bohater pracy socjalistycznej stwierdził, że samych siebie.
PiS zamachnął się sam na siebie. J. Kaczyński wykonał egzekucje na sobie samym. Prowokacja ma wiele oblicz. Prowokacja medialna może mieć poważne konsekwencje ekonomiczne i polityczne. Wystarczy np. przez dyspozycyjne środki masowego przekazu upowszechnić informację, że "w kraju X istnieje zagrożenie pryszczycą" (co jest prawdą, gdyż o każdym kraju można tak powiedzieć), aby uzyskać społeczne przyzwolenie i zgodę organizacji międzynarodowych na zablokowanie eksportu wszystkich produktów rolnych z tego kraju.
Warunkiem skuteczności prowokacji informacyjnej jest monopol lub wystarczająca dominacja w systemach upowszechniania informacji. Wtedy prowokacja informacyjna jest najtańszym i najskuteczniejszym sposobem sterowania zachowaniami grup społecznych, a nawet całych społeczeństw. W przypadku prób weryfikacji informacji upowszechnionych w wyniku prowokacji dziennikarskich, można zawsze uniemożliwić weryfikację zasłaniając się tajemnicą dziennikarską, prawem do nieujawniania informatorów i źródeł informacji. Manipulacji i prowokacji informacyjnej dokonuje się w Polsce w majestacie prawa.
Dziennikarze są jednak bardzo rzadko zaskarżani do sądu, ponieważ metody manipulacji po prostu to uniemożliwiają. Często autor przekazując informację zmyśloną poprzedza ją tekstem: "w kołach zbliżonych do obserwatorów rynków finansowych.". Po takim wstępie można napisać każdą bzdurę. W dzisiejszej „Gazecie Wyborzej” podano własnie tego typu informacje-prowokacje o Brunonie K. Miał podobno zamiar zabić aktualna prezydent Warszawy i M.Olejnik. Skad to wiadomo? Z tajnych źródeł informacji. Grzegorz Braun mówi to co myśli czyli jest idealnym obiektem proowkacji.
Piotr Piętak
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 4563
Podstawowym paradygmatem w postmodernistycznej teorii mediów jest pojęcie simulacrum. Najkrócej mówiąc oznacza ono kopie bez orginału. Takimi kopiami, które nigdy nie miały miejsca w rzeczywistości, były wielkie medialne spektakle, z których obrona Białego Domu przez Jelcyna w sierpniu 1991 roku jest przywoływana – we wszystkich podrecznikach teorii mediów – jak przykład wręcz wzorcowy.
Obrona Białego Domu z bohaterskim Borysem Jelcynem na wieżyczce czołgu była jedynie faktem wirtualnym, gdyz żadnej obrony nie było, a to z tego prostego powodu, ze nie było zadnego szturmu na Biały Dom. Wydarzenie to zaistniało jedynie dlatego, że odbyło się ono w zasiegu kamery CNN i było rozpowszechnione przez telewizje na całym świecie.
Dlatego, jeżli władze urządzają spektalke informacyjne, to musimy zawsze pytać czy informacje sa faktami czy kopiami informacji. Jak było w przypadku przekazu informacji w sprawie Brunona K.? W tej sprawie interesujące są tylko dwa pytania: po pierwsze, dlaczego urządzono konferencję prasową i rozdmuchano tą informację jakby ABW udaremniła nowy 11 września 2011 roku, tylko nie w USA a w Polsce?
Po drugie, dlaczego na tej konferencji od razu wskazano winnych mówiąc wprost, ze poglady Brunona K. były ksenofobiczne, antysemickie i nacjonalistyczne oraz, że działał on pod wpływem ideologicznym osób trzecich. W tym wypadku – nie trzeba tłumaczyć ogółowi obywateli III Rzeczpospolitej, kto takowe poglady posiada – wszyscy doskonale wiedzą, że sa to ksiądz Rydzyk i J.Kaczyński. Te dwie informacje wplecione w wywody prokuratora na konferencji prasowej były z punktu widzenia teorii mediów czysta prowokacją.
Po pierwsze prokurator absolutnie nie miał prawa na tym etapie śledztwa mówić o pogldach Brunona K., jeżeli mówił to robił to w jakims celu. Jakim? Po drugie stwierdzenie, ze działał pod wpływem osób trzecich przy jednoczesnym precyzyjnym okresleniu jego pogladów jest sprzeczne wewnętrznie. Innymi słowy przekaz i konferencja prokurtury były prowokacja wymierzoną w opozycje, która tym razem nie dała się sprowokować.Nauczka z trotylem była dobra lekcją. Jednak podanie w/w informacji było także testowaniem mediów?
Jak one zareagują? Przypomnijmy, że w innych wypadkach, media natychmiast wylewały tony pomyj na PiS i sekte smoleńską. I co? Ano niespodzianka. Media nie wypełniły tym razem zaszyfrowanego – ale czytelnego – rozkazu. Dlaczego? Dlaczego nawet generałowie Czempiński i Tuchaczewski wskazywali na ewidentne błędy w przekazie płynacym z ust prokurarora?
Nie będę odpowiadał na te pytania – bo możliwiosci jest bez liku, stwierdze tylko, że według mnie już samo przekazanie informacji o Brunonie K. jest absolutnym skandalem. Konfernecji nie powinno być. Społeczeństwo nie powinno być informowane o tym znalezisku ABW. Dlaczego nas o tym poinformowano i to w tak spektakularny sposób?
Piotr Piętak