- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 4737
Polski laureat Oscara z 1983 r. reżyser Zbigniew Rybczyński zostaje dyrektorem Wrocławskiego Studia Technologii Wizualnych, które ma zostać stworzone w ramach Wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych (WWFF).
Kim jest Z. Rybczyński ? Jest on reżyserem filmów eksperymentalnych, operatorem i wykładowcą. Wszystkie swoje polskie filmy, łącznie z "Tangiem", za które jako pierwszy polski twórca otrzymał Oscara (1983), zrealizował w SE-MA-FORze w Łodzi. Po przeniesieniu się do Stanów Zjednoczonych Rybczyński realizował filmy krótkometrażowe na taśmie wideo i wideoklipy na zamówienia stacji telewizyjnych.
Od 1986 jego ulubioną techniką stało się wideo; system wysokiej rozdzielczości (High Definition - HD) umożliwia pracę nad filmem w integralnym związku z komputerem. W 1987 otworzył własne studio (Zbig Vision Studio) w Hoboken pod Nowym Jorkiem, gdzie produkował filmy w systemie HD.
Zyskał ogromną popularność jako realizator wideoklipów muzycznych. W ciągu trzech lat powstało ich ok. 30. W ramach tego gatunku stworzył wideoklip do muzyki Johna Lennona (Imagine), uznawany za arcydzieło i często zaliczany ze względu na swój artyzm do gatunku filmowego.
Studio w Hoboken produkowało także filmy reklamowe. Powstały tu jednak przede wszystkim najciekawsze dzieła Rybczyńskiego w systemie HD, Schody inspirowane słynną sceną z Pancernika Potiomkina Sergiusza Eisensteina, , Czwarty wymiar, Orkiestra i Kafka. Z.Rybczyński jest pierwszym artystą epoki Internetu i informatyzacji, która dyktuje warunki naszego życia codziennego. Wrocławskie Studia Technologii Wizualnych ma być ośrodkiem unikatowym w skali światowej.
Będzie to placówka oświatowa oraz badawczo-twórcza w dziedzinie multimediów. Ma się specjalizować w produkcji filmowych efektów specjalnych, które będą powstawać przy wykorzystaniu najnowszych komputerowych technik realizacji obrazów wielowarstwowych CGI oraz 3D. Rybczyński podkreślał, że trudno sobie wyobrazić lepszą lokalizację dla ośrodka niż legendarna WWFF.
"Nasza instytucja znajduje się również w pobliżu kilku wyższych uczelni, liczymy, że wśród studentów, absolwentów i kadry naukowej znajdziemy pasjonatów i przyszłych twórców filmowych" - mówił reżyser w trakcie jednej z konferencji prasowej.
Jak podkreślał w ośrodku, "pod jednym dachem", będą realizowane całe filmy? "Z udziałem stosunkowo małej ekipy będziemy wytwarzać obrazy, w których będą grać aktorzy" - tłumaczył. Wyjaśnił, że chodzi o tworzenie obrazów składających się z wielu warstw osobno filmowanych, które są następnie ze sobą łączone.
"Nawet w największych studiach na świecie proces ten odbywa się w bardzo drogim i czasochłonnym procesie postprodukcji, zaś to jak współgrają ze sobą ostateczne efekty można ocenić w czasie montażu, długo po zakończonych zdjęciach. W naszym studio będziemy te wszystkie procesy przeprowadzać w czasie rzeczywistym. Twórcy i uczestnicy realizacji filmu będą mogli widzieć i oceniać końcowy rezultat swoje pracy w kontekście całości tworzonego materiały w trackie filmowania" - mówił.
Według reżysera, w powstającym ośrodku znajduje się obecnie sprzęt, którego żadne studio na świecie nie posiada.
"To system umożliwiający nagrywanie filmu i jego obróbkę w niekompresowanym systemie czterokanałowym w 10 bitach. Zapewnia on produkcję obrazów filmowych w najlepszej obecnie do osiągnięcia jakości technicznej" - tłumaczył Rybczyński.
Z. Rybczyński jest rewolucjonistą – jako jedyny współczesny artysta stwierdził niedawno :
„Umiejętność pisania kodu komputerowego nie jest obecnie traktowana na równi z umiejętnością zwykłego pisania. A przecież język komputerowy jest współczesnym odpowiednikiem języka pisanego, tylko że ma od niego o wiele większy potencjał. Ale jest nadal w fazie raczkowania i trochę dziwaczeje. Niepokoi mnie sposób podejścia do tego języka przez środowiska humanistyczne. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego nauki programowania nie zaczyna się w pierwszej klasie szkoły podstawowej”.
Wielokrotnie pisałem to samo w licznych artykułach publikowanych na www.mediologia.pl.
czytaj - Kiedy sztuka staje się technika
Plany Z. Rybczyńskiego mogą zrewolucjonizować polskie kino, które zaczyna dopiero stosować informatyczne techniki na szersza skalę. Przypomnijmy jednak, że w ostatnich latach tylko polscy reżyserzy dotrzymują kroku współczesności i wyprodukowali kilka arcydzieł m.in. debiutancki filmie Jakubika p.t : "Prosta historia o miłości".
Jest to opowieść o powstawaniu filmu. Na oczach widzów powstaje fabuła, kreowani są kolejni bohaterowie a oni sami zostają wciągnięci w kilkupoziomową wirtualną opowieść na granicy rzeczywistości i fikcji. Jak każdy wybitny film, „Prosta historia miłości” przywołuje z pełna premedytacją arcydzieła kina światowego i polskiego, przede wszystkim rozpoznajemy co chwile ciągłe aluzje do „Pociągu” Kawalerowicza, ale także do „Powiększenia”.
Reżyser chce zedrzeć zasłonę z wirtualnej rzeczywistości w której zanurzony jest człowiek ery społeczeństwa informacyjnego. Ery Internetu. Jest to film eksperymentalny w pełnym tego słowa znaczeniu awangardowy, jest to film wyprodukowany metodami przećwiczonymi w „Schodach” przez Z. Rybczyńskiego.
Wrocławskie Studio Technologii Wizualnych, umożliwi powstanie właśnie takich awangardowych filmów, które mogą jednocześnie stać się laboratorium dla komercyjnych programów informatycznych na których dzisiaj zarabia się miliardy.
Piotr Piętak
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 4720
Historia kina i jego specyficznego języka estetycznego opartego głównie na montażu i kadrowaniu, przeniknęła do powstającego na naszych oczach nowego komputerowego metajęzyka. Kino zdeterminowało w zasadniczym stopniu rozwój narzędzi informatycznych internautów.
Dlatego filmy trzeba traktować dokładnie tak samo jak programy informatyczne i poddać je tej samej strategii marketingowej co produkty informatyczne. Rozwój ekonomii w dobie informatyzacji będzie w dużej mierze zdeterminowany faktem coraz większej cyfryzacji filmów, które już teraz budowane są w 90% przy pomocy technik informatycznych.
To co oglądamy w kinie nie jest już filmem tylko specjalnie przygotowanym przez informatyków zbiorem obrobionych przez wyrafinowane programy informatyczne zdjęć. Powtórzmy film jest programem informatycznym – a reżyser staje się powoli szefem projektu. Jest to rewolucja ekonomiczna, bowiem w dobie Internetu, film można sprzedawać w zupełnie inny sposób niż 50 lat temu. O formach sprzedaży filmu, o nowych możliwościach związanych z jego upowszechnieniem decyduje przede wszystkim specyficzny rynek produktów informatycznych na którym panują zupełnie inne prawa niż na tradycyjnym rynku przedmiotów materialnych.
{module Google reklama arty}
Sprzedajemy film jak strony internetowei
Jakie to prawa? Aby je omówić przeanalizuje strategie artystyczną S.Idziaka, który autora zdjęć do „Bitwy Warszawskiej 1920”. Zdaje on sobie doskonale sprawę z faktu, że w coraz większym stopniu – przenikające się wzajemnie – estetyki filmu i komputera będą decydowały o przyszłości kina i dlatego zaproponował by film został zrealizowany w technice 3D.
Sławomir Idziak w jednym z wywiadów stwierdził wręcz, że zgodził sie zrobić zdjęcia do filmu pod warunkiem, że będzie on kręcony w technice 3D. Argumentował, że przeżycia widza oglądającego film w tej technice są dużo mocniejsze niż w kinie płaskim. W 3D ‘’kino znów nabiera dynamizmu, znów pojawia się poczucie przestrzeni, bohater stojący na krawędzi dachu znów daje nam zawroty głowy’’.
Jaki wpływ będzie ten fakt – realizacji Bitwy Warszawskiej 1920 w technice 3D – miał na współczesnego widza ? Otóż wypada zauważyć – o czym w naszej publicystyce poświęconej ‘’Bitwie Warszawskiej 1920’’ wogle sie nie wspomina - , że technika 3D zatapia widza w zdjęciach i narracji dokładnie tak jak gry komputerowe angażują emocjonalnie internautę. Innymi słowy technika 3D jest kompatybilna z kulturą użytkownika gier komputerowych.
Trzeba jednak zawsze pamiętać, że bazą estetyki kultury gier komputerowych są techniki filmowe n.p to kino wprowadziło zasadę ruchomej kamery, która została zastosowana jako część technologii trójwymiarowej przeznaczonej do programów CAD (Computer Aided Design) pozwalających na symulowanie lotu i komputerowej obróbki filmów. W efekcie użytkownik komputera otrzymał coś w rodzaju ‘’wirtualnej kamery’’, której zdjęcia i działanie jest identyczne z techniką 3D. Podkreślam raz jeszcze ten fakt, że technika 3D współgra idealnie z kulturą gier komputerowych, które są niezwykle popularne wśród młodzieży (ale nie tylko).
Dlatego uważam, że film powinniśmy zacząć zanalizować dokładnie tak samo jak każdy inny program informatyczny i każdorazowo pytać czy odpowiada on końcowemu użytkownikowi czy jest dostosowany do jego wiedzy i kultury ? Twierdzenie : film jest programem komputerowym jest banałem, ale wyciągnięcie z tego faktu wniosków ekonomicznych i organizacyjnych banałem już nie jest.
We wspomnianym wcześniej wywiadzie S.Idziak, stwierdził, że widz współczesny ‘’.. patrzy na bitwę warszawską przez filtr setki innych filmów wojennych, które widział w życiu.
Może w przyszłości pojawi się dramaturgia interaktywna, w której widz – jak w grze – sam będzie „uczestniczył” w bitwie? (podk – moje). Widz będzie jednym z bohaterów, a przeciwko sobie będzie miał „prawdziwego” przeciwnika. Ale na razie to wciąż fotel w kinie, choć oczywiście mamy uczucie obecności na polu bitwy: że przeszywają nas bagnety, że ziemia z wybuchów sypie nam się w oczy. To bije po oczach. ‘’.
Otóż dramaturgia interaktywna jest – sądzę, że najważniejszym – paradygmatem kultury internetowej. Interaktywne wirtualne światy zbudowane z elementów kulturowej bazy danych w skład której wchodzą także filmy, wypełniają przestrzeń światowej pajęczyny i te nowe hybrydowe dzieła sztuki zbudowane na zasadach hipertextu są logicznym następstwem dramaturgii kinowej. Typowy scenariusz kina XXI wieku - jak pisze Manovich - zakłada udział użytkownika ‘’wewnątrz’’ przestrzeni narracyjnej, który wchodzi w interakcje z wirtualnymi postaciami i być może z innymi użytkownikami zmieniającymi fabułę.
Rzecz jasna można się spierać czy takie hipertextowe interaktywne scenariusze są rozszerzeniem kina czy teatru awangardowego, szczególnie polskiego. Niewątpliwie Kantor i Grotowski byli prekursorami sztuki interaktywnej w tym sensie, że dążyli do likwidacji podziału na widzów i aktorów scenę i widownie teatru. Jedno nie ulega wątpliwości : filmy, które umożliwią uczestniczenie – jak mówi S. Idziak – widza w bitwie, zlikwidują podział na aktorów i internautów, zakończą pewien etap w tworzeniu metajęzyka cywilizacji informatycznej.
Jak tego dokonać ? Jak włączyć widza do akcji ? Jak umożliwić mu tworzenie nowej ‘’Bitwy warszawskiej 1920’’ ? Sądzę, że pierwszym etapem, umożliwiającym tego typu sztukę, byłaby sprzedaż – za drobną opłatą - filmu w Internecie w formie umożliwiającej internautom jego zmianę itd. Innymi słowy – po okresie dystrybucji w kinach – producenci mieliby prawo sprzedawać kopie filmu w Internecie w wersji informatycznej. Zdaje sobie doskonale sprawę z trudności organizacyjnych i prawnych ale nie widzę przeszkód, by tego typu innowację wprowadzić.
Pójdę nawet o krok dalej : jeżeli traktujemy film jaka produkt informatyczny n.p jako stronicę internetową, to wtedy należałoby do dystrybucji filmu zastosować te same techniki marketingowe co do stronic internetowych. Wiadomo, że wiele firm sprzedaje za drobną odpłatą (5, 10 zł) tzw. szablony witryn internetowych, więcej niektóre przedsiębiorstwa – zgodnie z logiką ekonomi informacyjnej – proponuje potencjalnym klientom szablony za darmo. Nie widzę przeszkód by ten sam mechanizm zastosować do dystrybucji filmów : jeszcze przed oficjalną dystrybucja filmu na ekranach kin, można rozpocząć sprzedaż – za minimalną odpłatą – zajawek-szablonów filmu których długość wynosiłaby nie pięć minut lecz np. 45 min.
Oczywiście tego typu innowacja zmieniłaby diametralnie struktury organizacyjne odpowiedzialne za produkcje filmu, ale jednocześnie wzrosłoby zainteresowanie firm informatycznych i banków przemysłem filmowym . W takich warunkach wyrażenie przemysł informatyczny i przemysł filmowy byłyby tożsame, co doprowadziłoby w szybkim czasie do prawdziwej rewolucji ekonomicznej w naszym kraju.
Bowiem produkcja filmów – oparta na nowych zasadach, które opisałem powyżej – doprowadziłaby do stworzenia wielu miejsc pracy i to właśnie ona mogłaby by być czynnikiem modernizującym nasz kraj.
Piotr Piętak
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 4570
W czasach PRL-u opowiadano kawały o tzw. „szczytach” – np. szczytem zręczności jest złapanie bokserską rękawicą komara za jaja. O szczycie manipulacji kawałów nie opowiadano, ponieważ był nim sam komunizm i żyliśmy w nim na co dzień, będąc materiałem doświadczalnym dla naszych kochanych manipulatorów przysłanych z Moskwy przez wujka Soso.
Kto dzisiaj pamięta te przesławne nazwiska: Bierut, Zambrowski, Nowotko, Mołojec, Moczar, Ochab, Staszewski, Bergman itd., itp., którzy przez Cz. Miłosza przedstawieni byli w „Zniewolonym umyśle” prawie jak filozofowie na tronie, mistrzowie dialektyki zwanej potocznie właśnie manipulacją.
Obywatele PRL–u poddawani byli ciągłej tresurze polegającej na przedstawianiu prawdy jako kłamstwa i odwrotnie co umożliwiało komunistom w chwilach kryzysu dokonywać sztuki zwanej przez dzisiejszych pijarowców: „manipulacją manipulacji”.
Na czym to polegało, otóż jednym z największych osiągnięć w tej sztuce manipulacji do potęgi czyli kłamstwa skumulowanego, był w latach 1953 -56 manewr komunistów odpowiedzialnych za zbrodnie komunistyczne w latach 1945-1955, który polegał na przekonaniu opinii publicznej, że w gruncie rzeczy oni komuniści czyli mordercy są szczerymi demokratami i patriotami.
o manipulacji - TVN - jak prawdę zmienić w kłamstwo
Manewr ten opisuje dokładnie W. Jedlicki w książce p.t. „Chamy i Żydy”. Lektura tej książki jest konieczna dzisiaj by zrozumieć jak dzieci tych komunistów – zwanych potocznie „puławianami ” - , które dzisiaj rządzą Polską rozegrały sprawę katastrofy lotniczej z 10 kwietnia 2010 r. W ciągu kwietnia, maja 2010 roku telewizji TVN udało się bowiem przedstawić ofiary katastrofy – gen. Błasika np. – jako tych, którzy do katastrofy doprowadzili. To jest niewątpliwie szczyt manipulacji.
Piotr Piętak
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 4699
Dziennik TVN z godziny 19.00 zmienił oprawę plastyczną. Na ogromnym zakrzywionym ekranie wyświetlonym na początku emisji przewinął się napis facebook.com, w ten sposób firma IT wysłała sygnał do swoich telewidzów i do użytkowników Facebooka, udawadniajac, ze jest stacja telewizyjna rozumiejaca zasady ekonomii elektronicznej.
I faktycznie wczoraj Facebook ogłosił, że ma miliard użytkowników czyli jedną siódmą ziemskiej populacji, jak na portal społecznoścowy jest to wynik znakomity. TVN wie co robi zmieniając logo swego dziennika. Stawia na Facebooka, który w osiem lat i cztery miesiące od momentu rozpoczęcia swojej działalności portal dotarł do wszystkich krajach świata, wszystkich społeczności i kultur, na wszystkich kontynentach:
„Początkowo ograniczony do granic Harvard University i Stanów Zjednoczonych, Facebook jest obecnie znany we wszystkich częściach naszej planety”, stwierdził jego założyciel. Facebook – od pewnego czasu zmienia jednak swoja strategie na coraz bardzie komercyjna – pisaliśmy o tym tutaj – co może przynieść mu ogromne dochody, ponieważ wszystkie dane jego użytkowników mogą być teraz wykorzystane do rozkręcania interesów na portalu. W 2011, Facebook osiągnął obroty 3,7 miliardów dolarów zysku netto. Jedno miliardowy łańcuch klientów-użytkowników może zmienić Facebook w najpotężniejszą firmę na świecie. Firma IT podpina się pod użytkowników Facebooka, zabieg marketingowy godny uznania.
red. mediologia.p
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 4846
„Prosta historia miłości” w reżyserii Arkadiusza Jakubika, przeszedł przez ekrany kin prawie niezauważony, wprawdzie został on nagrodzony Grand Prix w Konkursie Kina Niezależnego w Gdyni w 2010 roku, ale na tym koniec. Recenzenci byli bezradni wobec filmu, który może być przełomem w kinematografii polskiej. O czym jest ten film ? Jaka jest jego fabuła ?
Dwoje scenarzystów podczas podróży pociągiem na Hel wymyśla fabułę scenariusza filmowego o miłości między dwojgiem młodych ludzi. Film rodzi się na naszych oczach, widz jest świadkiem zawiłej historii przypadkowego spotkania zagubionej kobiety i pewnego siebie wręcz zarozumiałego mężczyzny ale jest też świadkiem tworzenia się filmu, bowiem równolegle z fabułą film przedstawia historie tworzenia siebie samego. W historii kina ten mechanizm ukazywania filmu w filmie nazywamy autotematyzmem.
Reżyser Arkadiusz Jakubik odwołuje się – przy pomocy różnych aluzji – do mistrzów tego gatunku : Antonioniego i Wajdy. Jednym z pierwszych filmów, wykorzystujący mechanizm autotematyzmu do stworzenia narracji było arcydzieło reżysera włoskiego Antonioniego „Powiększenie”. Centralną sceną filmu gdzie krzyżują się wszystkie wątki, jest scena w której ukryty za drzewem w Parku Tomasz – główny bohater - fotografuje całującą się parę.
Zaalarmowana dziewczyna odwraca głowę , wyrywa się z objęć partnera, biegnie w stronę Tomasza i próbuje bezskutecznie odebrać mu aparat, w tym samym czasie kochanek znika a Tomasz robi jeszcze kilka zdjęć samotnej kobiecie. Kiedy wywołuje zdjęcia w pracowni okazuje się, że klisza utrwaliła szczegóły, których on w trakcie tej swoistej sesji – nie zauważył ; jakiś niewyraźny zarys czegoś białego w krzakach, które w wyniku wielokrotnych powiększeń przybiera kształt lufy oraz przerażający wyraz twarzy i skręcona postać mężczyzny.
Czyżby ktoś go zabił pyta sam siebie Tomasz coraz bardziej zaintrygowany fotografią która odkryła mu drugie oblicze rzeczywistości. Zarys intrygi wyłania się z okoliczności warsztatowych, z trzasku migawki, z barwy negatywu, z procesu powiększania. Akcja filmu wynika ze zmetaforyzowanego procesu robienia zdjęć. ( owpływie techniki na sztukę czytaj : Kiedy sztuka staje się technika)
Jeszcze dalej posuwa się Andrzej Wajda w „Człowieku z marmuru”, który jest, filmem o robieniu filmu, filmem o innym filmie i dopiero z tej wielopoziomowej autotematycznej narracji dowiadujemy sie prawdy o rzeczywistości wyłaniającej się z nałożonych na siebie klatek negatywu. Już w tej chwili widzimy, ze utwór autotematyczny wyłania się nie z koncepcji osobistych artysty lecz z obiektywnych warunków materiału z którego on je tworzy, a jest to podstawowa zasada sztuki nowych cyfrowych mediów.
Film włoskiego reżysera można jednak także odczytać jako totalną krytykę „życia na niby” w którym rzeczywistość jest kreowana przez aparat fotograficzny czyli kamerę, odsłaniającą kulisy mechanizmu wykonywania zdjęć, Antonioni demaskuje kłamstwo na którym oparta jest cała technika robienia filmów. Jeszcze dobitniej ten wątek kłamstwa – tym razem nie tylko mediów, ale także epoki socjalizmu – widać w filmie A. Wajdy.
Jest to tym ważniejsze, że polski reżyser dokonuje tej wiwisekcji na własnych filmach, ukazując ich kuchnie zarówno techniczną jak i ideologiczną ostrzega widzów przed kłamstwem filmu jako maszyny do produkowania kłamstwa. „Człowiek z marmuru” jest nie tylko autokrytyką swej postawy jest także potężnym ostrzeżeniem przed uniwersalnym kłamstwem kina, dlatego autotematyzm można traktować jak okno na świat, jako technikę umożliwiającą nam utrzymanie kontaktu z prawdziwą a nie tylko wirtualną rzeczywistością.
Metoda autotematyczna demaskując coraz bardziej wyrafinowane techniki filmowe , umożliwia nam rozróżnienie rzeczywistości od wirtualnego świata w którym jesteśmy zatopieni.
Arkadiusz Jakubiak posługuje się także metodą autotematyzmu, jednak jego film idzie o wiele dalej niż dziełą jego mistrzów. „Prosta historia miłości” wyraża bowiem uniwersalny niepokój człowieka ery Internetu, niepokój , że ludzie żyją w „rzeczywistości bez rzeczywistości”, że czas rzeczywisty nasza codzienna realność (którą należałoby pisać w cudzysłowie), jest odbiciem manipulacyjnych zabiegów elektronicznych mediów, które przy pomocy codziennego potopu obrazów, zabijają w ludziach wrażliwość na życie odbierając mu sens.
Ten niepokój powoli staje się obsesją nie tylko takich uczonych jak Baudrillard czy Virilio, lecz jest także niepokojem coraz większej liczby internautów.
Jest to niepokój cywilizacyjny, wyrażony najdoskonalej w kultowym filmie pt. „Matrix”. Jest to niepokój coraz częściej przedstawiany przy pomocy metody autotematycznej tak jak w debiutanckim filmie Jakubika p.t : "Prosta historia o miłości". . Jest to – podkreślmy raz jeszcze -opowieść o powstawaniu filmu. Na oczach widzów powstaje fabuła, kreowani są kolejni bohaterowie a oni sami zostają wciągnięci w kilkupoziomową wirtualną opowieść na granicy rzeczywistości i fikcji.
Jak każdy wybitny film, „Prosta historia miłości” przywołuje z pełna premedytacją arcydzieła kina światowego i polskiego, przede wszystkim rozpoznajemy co chwile ciągłe aluzje do „Pociągu” Kawalerowicza. Reżyser chce zedrzeć zasłonę z wirtualnej rzeczywistości w której zanurzony jest człowiek ery społeczeństwa informacyjnego Ery Internetu. Autotematyzm w tym filmie jest prawdą o wirtualnej rzeczywistości.
Piotr Piętak
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 10470
Media nie są lustrem opinii publicznej, tylko ją kreują. Media nie odzwierciedlają rzeczywistości, tylko ją tworzą. Media sprawują w ustrojach demokratycznych niekontrolowaną władzę nad władzą wybraną w powszechnych wyborach. Media niszczą demokrację krzycząc, że są jej gwarantem. Dlaczego ?
Podręczniki od polityki w erze telewizji i Internetu swój wykład zaczynają prawie zawsze od wyjaśnienia czym były wioski Potiomkina. Według historyków pod koniec XVIII wieku caryca Katarzyna Wielka postanowiła na własne oczy zobaczyć w jakich warunkach żyją chłopi. Kniaź Potiomkin jej kochanek i minister, rozkazał zbudować imitacje wiosek wzdłuż planowej trasy wyprawy.
Każda wioska składała się z rzędu ustrojonych w kwiaty pięknych fasad zwróconych w stronę drogi i umieszczonej w pewnej odległości od niej. Maskarada się udała w 100% ponieważ caryca nigdy nie wysiadła z powozu i wróciła z podróży przekonana, że chłopi rosyjscy żyją szczęśliwie i dostatnio. Zmieniając wioski w fasady kniaź Potiomkin stworzył iluzje rzeczywistości. Wiek XX przyniósł bardziej efektywną metodę tworzenia iluzji rzeczywistości: jest nią – kino.
Zastępując okno powozu lub samochodu ekranem, na którym wyświetlane są obrazy kino fabularne stworzyło nowe możliwości symulacji czy tworzenia iluzji rzeczywistość. Kino fabularne, które znamy, opiera się na okłamywaniu widza. Różnica między wioska Potiomkina i kinem jest taka, że w nieruchomej wiosce to widz się porusza, natomiast w kinie widz jest nieruchomy, porusza się zaś sam film. Montaż – to kluczowa XX-wieczna technologia imitowania rzeczywistości. Teoretycy filmu wyróżniają wiele rodzajów montażu, jednak dla naszego tematu warto wymienić dwa główne: montaż równoległy zwany po prostu montażem, w którym osobne rzeczywistości tworzą kolejne momenty na osi czasowej, oraz montaż w kadrze (o wiele rzadziej w filmie używany) w którym osobne rzeczywistości stanowią części jednego obrazu.
Montaż – to kluczowa XX-wieczna technologia imitowania rzeczywistości. W filmie fabularnym montaż był używany do manipulacji ideologicznej ale także do konstruowania znaczenia (lub wywołania odpowiedniego stanu psychicznego widza) z osobnych fragmentów rzeczywistości przed-filmowej. Teoretycy kina nazywają tą imitacje-manipulacje efektem Kuleszowa, radzieckiego reżysera, który w latach 20-tych XX wieku przeprowadził eksperyment montując ujęcie nieruchomej twarzy aktora z ujęciami talerza zupy, kobiety w trumnie, i śmiejącego się dziecka co spowodowało, że publiczność przypisała neutralnej twarzy kolejno uczucia głodu, rozpaczy i czułości. (o technikach filmowych czytaj - Autotematyzm....)
Efekt Kuleszowa udowodnił bezapelacyjnie, iż montaż odgrywa decydująca role w formowaniu znaczeń w filmie. Montaż to prawdziwa medialna maszyna do konstruowania wyrafinowanych kłamstw i deformowania rzeczywistości i umysłu widza. Po II wojnie światowej dokonała się stopniowa przemiana od filmowego do elektronicznego zapisywania i edycji obrazu.
Ta przemiana przynosi ze sobą nową technikę – kluczowanie, która polega na łączeniu dwu różnych źródeł obrazu np. tym drugim źródłem może być kamera pokazująca obraz na żywo co zwiększa niepomiernie możliwość imitowania rzeczywistości. W telewizji od tej chwili zaczęto używać metody kluczowania w pojedynczym kadrze (montaż kadrowy). Możliwości manipulowania, kłamania i tworzenia nieistniejącej rzeczywistości wzrosły niepomiernie. Na tle płonącej wioski w Bośni nie ma nic co mogłoby wzruszyć i zszokować widza , więc w kadry obrazów „wkleja się”, dziewczynkę (ładną) z kotkiem w dłoniach, która płacząc ucieka przed wojennymi zbrodniarzami wołając „mamo, mamo”.
Efekt: nienawidzimy Serbów. Wraz z nastaniem ery komputerów wynaleziono technikę kompozytowania, która zwiększa jeszcze bardziej niż kluczowanie możliwość łączenia różnych obrazów w jednym ujęciu, to co jest jednak interesujące to , że proces kompozytowania - w przypadku kilku obrazów – może odbywać się w czasie rzeczywistym. Technika ta jest wprowadzana w studiach telewizyjnych od początku lat 90-tych. Umożliwia ona manipulacje informacja i obrazami na niespotykaną skalę.
Media już nie kłamią – one tworzą rzeczywistość i ingerują w historie. Rewolucja islamska w Iranie w roku 1979 , jej obraz i spontaniczność setek tysięcy manifestujących Irańczyków była kłamstwem, imitacją rzeczywistości ponieważ – przy odpowiednim ustawieniu kamery telewizyjnej kadrowaniu i montażu – udało się 100 tych samych wyjących z nienawiści kobiet i mężczyzn zaprezentować jako prawie że milionowy tłum popierający Chomeiniego. Rewolucją w 100% medialną były wydarzenia w Rosji w 1991 roku, które zostały wywołane tam gdzie kadrowała i filmowała kamera CNN.
Piotr Piętak
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 4979
Celebrytki zarówno te zagraniczne jak i te nasze muszą – zgodnie z naczelną dewizą współczesności – , oprócz umiejętności pokazywania biustów – umieć pisać swoje biografie, które zawierają pikantne szczegóły z ich życia. Zadziwiające jest tylko jedno, ze oprócz daty urodzenia, biografie te są identyczne i to w dodatku w szczegółach; kiedy nasze celebrytki po raz pierwszy uprawiały miłość fizyczną? Oczywiście dokładnie w tym samym wieku co większość aktywnych seksualnie i wirtualnie internautek, to znaczy w w wieku 14 lat. Ale to i tak nie jest prawda, ponieważ moda dzisiejsza polega także na tym, żeby epatować publikę swoim nieszczęśliwym (rzecz jasna w kwestii seksu) dzieciństwem i tu okazuje się, że nasze celebrytki, prawie wszystkie bez inicjacje seksualna zawdzięczają swoim ukochanym tatusiom. Opisy tej rodzinnej pedofilii są w większości biografii identyczne. Wieczór. Tatuś przychodzi opowiedzieć bajeczkę i zamiast bajeczki, wsuwa się pod kołdrę i zaczyna robić to co – ostatnio – propagują prawie wszystkie filmy amerykańskie. Pedofilia jest czymś strasznym, ale dlaczego, kiedy jej temat staje się newsem, nagle Internet eksploduje informacjami o tym, że celebrytkę X zgwałcił ojciec w wieku 8 lat, a celebrytka Y miała więcej szczęścia, bo jej ojczulek poczekał i nauczył ja miłości francuskiej w 10 roku swego okrutnego życia. Wszystkie aktorki w swoich biografiach (przedtem w mediach) z upodobaniem masochistek opisują jak to je pierwszy mąż bił, drugi katował a trzeci okradał. I tak bez końca. Celebrytki to anioły bez skazy, nigdy nie dowiemy się przez jakie łóżka i z jakimi facetami (starszymi o 40 -5- lat od nich) musiały przejść by stać się sławne, bo po to się mówi o swoich wydumanych nieszczęściach by ukryć własne k…
Paweł Paleczny
- Szczegóły
- Kategoria: Media
- Odsłon: 4702
Życie seksualne internautów jest coraz bogatsze. Po ponad dziesięciu latach zaciętych debatach politycznych i prawnych domena erotyczna . xxx został ostatecznie zatwierdzona na początku 2011 przez Internetową Korporację ds. Nadawania Nazw i Numerów (ICANN). Tą nowa sytuację wykorzystała natychmiast firma IMC Registry, która najpierw skonstruowała oprogramowanie wyszukujące portale z treściami przeznaczonymi wyłącznie dla dorosłych a kilka dni temu zaprezentowała wyszukiwarkę treści erotycznych – Serach.xxx.
Stuart Lawley, dyrektor ICM Registry na konferencji prasowej stwierdził: "Uruchomiliśmy Search.xxx aby umożliwić użytkownikowi dostęp do dorosłej oferty, przy – z jednej strony - zagwarantowaniu zachowania jego prywatność, a z drugiej nasza wyszukiwarka gwarantuje, ze komputer użytkownika nie będzie „zarażony” przez złośliwe oprogramowania.".
Wyszukiwarka Search.xxx ma już ponad 21 milionów stron zaindeksowanych, co rzecz jasna nie może równać się z Googlem, ale w swojej dziedzinie – erotyka – ten wynik – jest rewelacyjny. Xxx w motorze sieci jest umieszczone na tych samych prawach co .com lub .net, co daje ogromne możliwości w tworzeniu odpowiednich algorytmów wyszukiwania stron zawierających tą końcówkę.
Grupa ICM podpisała umowę partnerską z firma produkującą oprogramowanie antywirusowego McAfee , które codziennie weryfikuje obecność wirusów na stronach erotycznych. Jednak strategia firmy IMC Registry wywołuje kontrowersje w przemyśle porno Ale inicjatywa również dzieli przemysł porno; niektórzy producenci poczuli się zmuszeni do zakupu nazwy domeny z ICM.
Koalicja wydawców witryn i amerykańskich filmach pornograficznych nawet złożyła skargę oskarżając ICANN i ICM Registry o zakusy monopolistyczne co jest sprzeczne z prawem amerykańskim. Kwestia domeny Xxx ma ogromne znaczenie ekonomiczne.
Patrz - Handel kobietami rozwija sie głownie dzięki Internetowi
Według danych organizacji pozarządowej ICSR, pornografia internetowa generuje 3000 tysiące dolarów (2 242 euro) przychodów na sekunda w świecie, a termin "sex" jest drugim słowem wyszukiwania w Internecie. Dlatego firma ICM uruchamia w najbliższych miesiącach system mikropłatności PayPal.
Piotr Piętak