W artykule spróbuję odpowiedzieć na pytanie : dlaczego nic nie wiemy i nie możemy wiedzieć o faktycznym stanie informatyzacji naszego kraju. Paradygmatem sposobu czy też metody informatyzacji, którą przeprowadzono w III Rzeczpospolitej jest rzecz jasna informatyzacja ZUS, którą wykonała (i nadal wykonuje pod zmieniona nazwą) firma PROKOM.

Ile kosztowało i kosztuje polskiego podatnika projekt informatyzacji ZUS-u wykonywany przez firmę PROKOM, której prezesem jest jedna z barwniejszych postaci polskiego biznesu Ryszard Krauze ? Na tak postawione – wydawałoby się proste pytanie - obywatel III Rzeczpospolitej konkretnej odpowiedzi nie uzyska.

W 2001 roku odważył się je zadać redaktor tygodnika Computrworld aktualnemu wiceprezesowi ZUS-u. Odpowiedź brzmiała : „Poproszę inny zestaw pytań...” . Zwracam uwagę , że wiceprezes ZUS-u nie odpowiedział : nie wiem, lub trudno powiedzieć, lecz udzielił odpowiedzi wieloznacznej, którą można interpretować na co najmniej kilka sposobów.

Czytelnik słów wiceprezesa - a szczególnie obywatel naszego kraju bombardowany codziennie informacjami o aferach korupcyjnych – ma pełne prawo sądzić, że wiceprezes wie, ale nie chce lub nie może powidzieć, ponieważ suma wydatkowanych pieniędzy wielokrotnie przekracza oficjalne dane .W 2001 roku władze publiczne twierdziły, że system informatyczny ZUS kosztował 1 miliard złotych.

Przy czym następny wniosek, który wyciąga obywatel III Rzeczpospolitej ze słów wysokiego urzędnika państwowego – i po to, moim zdaniem, zostały one w ten a nie inny spósób sformułowane - jest nastepujący : ale ten PROKOM czyli Krauze doii biedne państwo polskie. Po. Dzisiaj wiemy, ze kosztuje ponad 3 miliardy.Pozornie niewinna wypowiedź wiceprezesa jest zrzuceniem odpowiedzialności na wysokie koszty budowy systemu informatycznego ZUS na firmę prywatną.

Czy rzeczywiście koszty te są tak ogromne, jak zdaje się sugerować tajemnicza odpowiedź wiceprezesa ZUS-u ? I Dlaczego urzędnicy państwowi odpowiedzialni za nadzór nad realizacją umowy pomiędzy tą firmę a państwem polskim zrobili wszystko co możliwe aby największy i najważniejszy projekt informatyczny przełomu wieków dosłownie utopić w niedomówieniach, niedopowiedzeniach i różnego rodzaju „państwowych tajemnicach”, które powodują, że pisanie artykułu o tym kontrakcie zamienia się prawie automatycznie w śledztwo i to bynajmniej nie dziennikarskie, ale najnormalniejsze śledztwo z trupami w hotelowych pokojach, procesami o korupcje , „niedopełnianie obowiązków służbowych” i.t.d ?

Do dziś bowiem nie wyjaśniono tragicznej śmierci Adama Kapicy, podpułkownika rezerwy i wykładowcy WAT , który w latach 1998-2001 był wiceprezesem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych odpowiedzialnym za informatyzację ZUS. Podpisał on tajny aneks do umowy ZUS z firmą Ryszarda Krauzego na komputeryzację ZUS. To co jest najdziwniejsze – a jednocześnie stanowi normę – w realizacjach wielkich projektów informatycznych w III Rzeczpospolitej to sfera poufności , tajności i tajemnic państwowych, których ujawnienie groziłoby najprawdopodobniej jakąś katastrofa państwową, a które w gruncie rzeczy bronią najczęściej urzędniczej nieudolności i niekompetencji.

Aneks do umowy z PROKOMEM jest tajny, w innym dokumencie a raczej wspomnieniach spisanych przez jednego z dyrektorów wielkiego projektu realizowanego na przełomie lat 80-tych i 90-tych wieku XX, czytamy : „Niniejszy raport odwołuje się do wielu oficjalnych pism. Niektóre z nich są poufne, zatem cały raport należy traktować jako poufny”. Czy cytując to zdanie popełniłem przestępstwo ?

Raport dyrektora bynajmniej nie jest poufny, nie może być bo nie jest raportem tylko wspomnieniem byłego dyrektora, jednak we wspomnieniach zacytowane są pisma najprawdopodobniej podstemplowane i opieczętowane groźnym napisem „poufne”. W ten sposób ktoś kto chce opisać wiernie proces informatyzacji w Polsce naraża się – cytując ten raport – na popełnienie przestępstwa.

Perspektywa niewesoła i aż chce się na klawiaturze komputera wystukać zdanie, że kto opisuje rzetelnie proces informatyzacji III Rzeczpospolitej ten staje się prawie automatycznie wrogiem numer jeden naszej liberalnej gospodarki i naszych kochanych firm informatycznych.

Najpierw należy odpowiedzieć na pytanie : z jakiej perspektywy procesu informatyzacji ZUS-u nie należy analizować i opisywać. W tym celu posłużę się przedstawionym już przykładem do dziś nie wyjaśnionej tragicznej śmierci Adama Kapicy, podpułkownika rezerwy i wykładowcy WAT.

Z perspektywy teorii „układów” które – w.g jej wyznawców - rzecz jasna rządzą całym życiem gospodarczym i politycznym naszego kraju niezwykle istotna jest informacja, że nazwisko Adama Kapicy figuruje w Aneksie nr 16 do raportu Macierewicza dotyczącego WSI, jako „zidentyfikowana osoba współpracująca niejawnie z żołnierzami WSI w zakresie działań wykraczających poza sprawy obronności państwa i bezpieczeństwa Sił Zbrojnych RP”. Jeżeli dodamy do tego informację, że A. Kapica – w ramach swych obowiązków służbowych jako „tajny współpracownik” był odpowiedzialny za kontakty z PROKOMEM, to dla zwolenników „teorii układów” wszystko jest jasne : to SB i WSI jest odpowiedzialne za wszystkie nieprawidłowości w procesie informatyzacji i to jej ludzie zagarnęli lwią część pieniędzy podatnika wypłaconych PROKOM-owi, który skądinąd jest także opanowany przez służby specjalne (to nie ulega najmniejszej wątpliwości).

Otóż tego typu wyjaśnienia odrzucam z kilku względów, po pierwsze obrażają one inteligencje czytelników, którzy doskonale wiedzą, z własnego doświadczenia, że niezależnie od tego czy ZUS-em kierowali współpracownicy WSI czy najuczciwsi działacze „Solidarności” w funkcjonowaniu tej instytucji nic się nie zmieniało, po drugie tego typu wyjaśnienie jest niezwykle jałowe intelektualnie i w gruncie rzeczy nic nie wyjaśnia tylko utwierdza nas w błędnym przekonanie, że życie polityczne w III Rzeczpospolitej jest wiernym odzwierciedleniem amerykańskich filmów o mafii a stąd niedaleko do kontestacji, że aby zrozumieć otaczającą mnie rzeczywistość powinienem nie wyłączać telewizora w którym te filmy puszczane są na okrągło, po trzecie każdy (podkreślam każdy) doskonale wie, że rozwój i początki informatyki na całym świecie były związane z wojskim a przede wszystkim z wywiadem wojskowym którego głównym zadaniem było i jest nadal ukrywanie i kodowanie informacji w przeróżny – czasami bardzo skomplikowany - sposób, co w efekcie doprowadziło – historia Enigmy – do powstania pierwszych maszyn przerabiających automatyczni informacje, w każdym kraju proces informatyzacji zapoczątkowany był przez wojsko i wywiad wojskowy, przypomnijmy, że Internet a więc największy wynalazek teleinformatyczny XX wieku był zamówiony i finansowany przez sztab generalny USA.

Po drugie jak pokazuje praktyka, realizacja projektów informatycznych – na całym świecie – bardzo często kończy się innym rezultatem niż pierwotnie zakładano. Na początku lat 90-tych XX wieku w brytyjskiej administracji prywatnej i publicznej 30-40% projektów zakończyło si całkowitym niepowodzeniem około 20% wszystkich wydatków na informatyzacje zostało całkowicie zmarnowanych i tylko 11% projektów uznano za w pełni zrealizowane. W roku 1995 koszt ponad 50% projektów informatycznych realizowanych w amerykańskiej administracji prywatnej i publicznej wyniósł 189% pierwotnie zakładanej sumy. Tylko 16% projektów zostało przeprowadzonych zgodnie z planowanym terminem i budżetem. Tylko 42% projektów informatycznych charakteryzowało się początkowo zakładanymi właściwościami i funkcjami. 

Z tego wynika, ze przypadek informatyzacji instytucji III Rzeczpospolitej nie jest odosobniony. Jest jednak coś unikalnego w informatyzacji ZUS –u, otóż, projekt ten został od razu, postawiony na głowie i zaczęto go tam gdzie należało go skonczyć. Przypomnijmy, że informatyzacja ZUS –u była częścią reformy systemu ubezpieczeń społecznych.  Jest to przykład, w którym ze strony organów wdrażających od strony techniczno - operacyjnej nowy system ubezpieczenia społecznego, głównie Zakład Ubezpieczeń Społecznych - ZUS, istniała od początku pełna świadomość uwarunkowań informacyjnych, czasu i środków niezbędnych do wdrożenia systemów informatycznych niezbędnych do tego, aby można było rozpocząć reformę systemową.

Natomiast świadomość uwarunkowań informacyjnych w zasadzie nie istniała u decydentów, kształtujących koncepcję nowego systemu i jego ramy prawne.

Inicjatorzy reformy zachowywali się tak, jak gdyby byli przekonani, że reforma systemu ubezpieczeń społecznych kończy się przegłosowaniem w Sejmie aktów prawnych rangi ustawy. Jeszcze w grudniu 1998 roku, dosłownie na kilka dni przed datą, od które zreformowany system ubezpieczeń społecznych miał zacząć działać w kraju, ustaloną na dzień 1 stycznia 1999 roku, nie miały mocy prawnej niektóre akty rangi ustawowej, mające bezpośrednie znaczenie dla projektu systemu informatycznego, nie mówiąc o szczegółowych aktach wykonawczych. Na dodatek, już w trakcie wdrażania nowego systemu w roku 1999 wprowadzano zmiany legislacyjne bezpośrednio implikujące zmiany w projektowanym systemie informatycznym ubezpieczeń społecznych.
Kolejnym poważnym błędem, który świadczył o kompletnym niezrozumieniu uwarunkowań informacyjnych reformy, było włączanie do tekstów aktów prawnych rangi ustawy, jako załączników, wzorów druków informatycznego systemu ZUS. Wzory te były projektowane w pośpiechu, bez testowania. Ich zamieszczenie w tekście ustawy oznaczało, że zmiana jakiejś "rubryczki w druczku" musiała i musi się odbywać w trybie nowelizacji ustawy przez Sejm Rzeczpospolitej Polskiej, a następnie przyjęciu przez Senat i podpisaniu przez Prezydenta.

Innymi słowy, w warstwie organizacyjno - technicznej istniała w ZUS pełna świadomość uwarunkowań informacyjnych reformy. Co więcej, opracowano w ZUS spójną, nowoczesną, tanią w eksploatacji docelowej koncepcję kompleksowego systemu informatycznego ubezpieczeń społecznych (KSI ZUS). Rozpoczęto projektowanie i wdrażanie podstawowych modułów tego systemu. Natomiast w warstwie politycznej możemy mówić o totalnym braku elementarnej świadomości uwarunkowań informacyjnych.


Oskarżając firmy o korupcję, musimy pamiętać, że za tą korupcję odpowiedzialne jest zawsze państwo, jego urzędnicy, ministrowie i premierzy.

Piotr Piętak