W społeczeństwach demokratycznych, szczególnie w kręgu kultury europejskiej, „zamach stanu” jest wartościowany bardzo negatywnie i L. Wałęsa, oskarżając braci Kaczyńskich o jego przygotowywanie w 1992, odwołał się do naszych głęboko zakorzenionych demokratycznych przekonań.
Jak może czytelnicy pamiętają w tym okresie rządy sprawowała koalicja licznych prawicowych partyjek – ZCH, KPN, PC itd. a premierem rządu był J. Olszewski, natomiast ministrem MSWiA A. Macierewicz, którego głównym zadaniem było przygotowanie listy polityków, którzy w przeszłości byli agentami SB. Listę przygotował a na niej znaleźli się przywódcy ZCH i KPN – czyli ogłaszając ten fakt, Macierewicz wraz z rządem popełniali polityczne samobójstwo. Oczywiście to wszystko w imię uczciwości – my jedni mówimy i piszemy prawdę.
Większej amatorszczyzny politycznej to żaden naród nigdy nie oglądał. Chwila zastanowienia – jacy posłowi i to antykomunistyczni zgodziliby się przyznać, że ich przywódcy byli i są agentami SB !!! Macierewicz mówiąc wtedy, że był przekonany, iż wszyscy przyjmą z pokorą fakt, iż Chrzanowski i Moczulski byli agentami UB, przyznał urbi et orbi, że jest amatorem. Co powinien zrobić ?
Otóż wykreślić te nazwiska z listy i w ten sposób uratować rząd, ale jeżeli ktoś chce osiągnąć wszystko nie osiąga nic. W polityce nie liczy się moralna uczciwość tylko skuteczność. Oskarżając Kaczyńskich a w gruncie rzeczy Macierewicza o przygotowanie zamachu stanu Wałęsa chce obudzić demony, których nie było, bowiem Kaczyńscy i Macierewicz nie wspominając o J. Olszewskim to polityczni amatorzy, którzy nawet nie wiedzieliby jak się do tego zabrać.
Zamach stanu Lechu, to trudne przedsięwzięcie, trzeba być profesjonalistą a nie moralistą, więc Panie Prezydencie, proszę nam tu bajeczek nie sprzedawać !!!
Webor