31 maja 2012 r. na portalu Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji ukazał się komunikat dotyczący ratyfikacji umowy ACTA przez Unię Europejską. Jak pamiętamy Polska podpisała ACTA i podpisu swojego nie wycofała chociaż mogła i może to zrobić nadal. Dowodzi to, że w tej podstawowej dla rozwoju, w naszym kraju, cywilizacji internetowej rząd premiera Tuska po prostu nie zajmuje stanowiska tylko czeka na decyzje UE, co jest sprzeczne z deklaracjami ministra Boni.
Przypomnijmy, że 17 państw członkowskich podpisało umowę i ratyfikuje ją, a 10 zgłasza obiekcje (5 państw – Polska, Republika Czeska, Bułgaria, Rumunia i Łotwa – podpisały umowę, ale wstrzymały ratyfikację, kolejne 5 państw – Estonia, Słowacja, Cypr, Królestwo Niderlandów i Niemcy – w ogóle ACTA nie podpisały). Aby umowa weszła w życie, wymagana jest ratyfikacja umowy przez wszystkie państwa członkowskie. Jak będzie przebiegać dyskusja w Parlamencie Europejskim? Parlament może teraz :
1. nie dać zgody na ACTA, a zatem cała Unia Europejska nie przystąpi do umowy
2. wstrzymać się od wyrażenia opinii, a zatem cała Unia Europejska nie przystąpi do umowy
3. skierować sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i odłożyć decyzję do otrzymania opinii ETS
4. odłożyć głosowania nad umową i wezwać Komicję Europejską do wynegocjowania nowej umowy
5. udzielić zgody na ACTA, a wtedy sprawa trafi do Rady UE, która zajmie się kolejnym krokiem – decyzją o zawarciu umowy.
Polska delegacja rządowa podtrzymuje dziś w Brukseli stanowisko premiera Donalda Tuska przedstawione 17 lutego przywódcom partii należących do frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPP) w Parlamencie Europejskim. Premier zaproponował odrzucenie ACTA. Moim zdaniem aby proponować odrzucenie, trzeba najpierw wycofać się z podpisania przez Polskę podpisu pod umową ACTA a także zaproponować ten manewr tym państwom, które ACTA podpisały ale nie ratyfikowały. Tylko takie postępowanie zmusi UE do odrzucenia umowy ACTA, która jest głównie wymierzona w kraje słabiej rozwinięte takie jak Polska.
Piotr Piętak