Linux - rewolucja wolnego oprogramowania
We Francji, Meksyku, Angli, Peru nauczyciele , uczniowie i ich rodzice, wspólnie zastanawiają się i próbują rozwiązać jeden z podstawowych dylematów społeczeństwa informacyjnego : jak uczyć informatyki, wiedząc, że narzędzia informatyczne aktualnie używane mogą – biorąc pod uwage błyskawiczne tempo zmian technologicznych – być bezużyteczne po skończeniu szkoły przez dzisiejszych licealistów ?
Czy w takim razie uczyć raczej obsługiwania oprogramowań, czy zrozumienia jak one działają ? Czy w procesie nauczania korzystać z narzędzi informatycznych firmy Microsoft które dostarczane są użytkownikowi w formie uniemożliwiającej ich przeczytanie i zrozumienie ? Pytań jest wiele i – co warto podkreślić- niektóre państwa udzieliły na nie już odpowiedzi. W 1997 r. rząd meksykański wprowadza radykalną reforme systemu nauczania informatyki instalując w 140 000 szkół system operacyjny Linux, który – w przeciwieństwie do narzędzi firmy Microsoft – umożliwia czytanie i zrozumienie oprogramowań z których jest zbudowany. Finlandia, której radykalna reforma ekonomiczna sprzed kilku lat, polegała głownie na całkowitym zreorganizowaniu systemu edukacji w szczególności systemu nauczania informatyki.
Efekty są znane. Boom gospodarczy. Francja w której liczne asocjacje skupiające rodziców licealistów i wybitnych informatyków wymusiły na wszechpotężnym Ministerstwie Edukacji Narodowej wprowadzenie do szkół nauki Linuxa. A Polska ?
W 2002 PWN wydał podręcznik do przedmiotu – technologia informacyjna – przeznaczony dla uczniów liceów ogólnokształcących. Ostatnie wydanie podręcznika – z minimalnymi zmianami – to rok 2010. Podręcznik ‘’Technologia Informacyjna’’ jest znakomity, obiema rękoma podpisuje się pod stwierdzeniami reklamującymi książkę : ‘’prosty, przystępny język, i.t.d ’’ tylko jego tytuł powinien brzmieć ‘’Technologia Informacyjna Windowsa’’.
Przyznają to zresztą sami autorzy pisząc na str 11 ‘’W podręczniku, omawiając konkretne bloki tematyczne, wykorzystano głównie platforme systemową Windows’’. Znajduje się w nim także krótki 10-stronicowy rozdział poświęcony Linuxowi, na którego poznanie autorzy proponują poświęćić 3 godziny dodając :’’…poznanie systemu Linux jest bez wątpienia pożyteczne, jednak nie ma kluczowego znaczenia dla osiągnięcia celów zawartych w podstawie programowej przedmiotu technologia informacyjna’’.
Dlaczego ? Dlatego że system Linux umożliwia zrozumienie działania narzędzi informatycznych, natomiast celem przedmiotu technologia informacyjna jest nauka ich obsługiwania . Czy jest jednak możliwe w informatyce automatyczne oddzielenie wiedzy od umiejętności ?
Przytocze dwie definicje Internetu: pierwsza jest umieszczona w podręczniku na str 79 : cytuje ‘’ …Ważne, ebyś rozumiał, że istotą Internetu stanowi infrastruktura sieciowa, /../ oraz zbiór zasad normujących jego działanie’’ i porównajmy ją z określeniem Internetu jakie znajdujemy w książce S.Lema p.t ‘’Tajemnica chińskiego pokoju’’ :
‘’Dopiero niedawno dowiedziałem się, że zaczątek Internetu jako sieci komputerowej bezośrodkowej, czyli takim sposobem rozgałęzionej, że nie posiada ona żadnego centrum wymyślili fachowcy Pentagonu.’’ .
Wybitny pisarz w krótkim zdaniu, przedstawił podstawową zasadę funkcjonowania cyberprzestrzeni. Natomiast z definicji umieszczonej w podręczniku informatyki nie dowiadujemy się w nic, bo cóż to znaczy, że ‘’istotą Internetu stanowi infrastruktura sieciowa’’, określenie to, przypomina sławne marksistowskie ‘’istota człowieka to całokształt stosunków społecznych’’ i dziwić się należy, że autorzy konstruują definicje używając pojęć i metod z epoki zdawałoby się dawno minionej i zapomnianej.
Przytoczone przykłady – a tak naprawdę cała metodologia, na której oparty jest podręcznik - stawiają na ostrzu noża podstawowy problem związany z nauczaniem informatyki : czy możliwe jest skuteczne obsługiwanie narzędzi informatycznych bez jednoczesnego zrozumienia mechanizmów ich działania ? Czy w XXI wieku dychotomiczne rozdzielenie wiedzy i umiejętności nie jest sprzeczne z zasadami regulującymi dużą część rynku pracy ? Na czym rzeczywiście polega praca w społeczeństwie informacyjnym ?
Przeżywamy prawdziwą eksplozje informacji, według ankiety przeprowadzonej przez uniwersytet Berkley w 2001 roku, poprzez Internet możemy dotrzeć do 550 miliardów dokumentów. Stronic internetowych przybywa codziennie 7.3 mln. Produkcja dobowa e-mail jest 500 razy większa od produkcji stronic. Dzisiaj te dane trzeba pomożyć przez 10. Przedsiębiorstwa mają dostęp do różnych – praktycznie – niepoliczalnych danych do których szybki dostęp jest warunkiem niezbędnym ich funkcjonowania i przetrwania w stale zmieniającym się otoczeniu ekonomicznym. Elektroniczna ekonomia polega na umiejętnym wyszukiwaniu danych potrzebnych przedsiębiorstwu i na ich jak najszybszym przetworzeniu, organizowaniu i uporządkowaniu.
Jaki typ pracownika jest do tego typu zajęć potrzebny ? Przede wszystkim musi on być wykształcony i – co istotniejsze – musi być zdolny do podejmowania samodzielnych inicjatyw i decyzji. Istnienie małych i dużych przedsiębiorstw zależy – o wiele bardziej niż w przeszłości – od stopnia autonomi ich personelu. Znikają hierarchiczne struktury, upowszechnia się coraz bardziej horyzontalny typ relacji organizacyjnych, w których zakres odpowiedzialności każdego pracownika wzrasta niepomiernie w porównaniu z zasadami pracy obowiązującymi w przedsiębiorstwie XX w.
W tych warunkach wartość pracownika nie jest wyznaczona tylko przez studia wyższe, lecz także przez typ otrzymanej w szkole edukacji. W elektronicznej ekonomi pracownik musi umieć przystosować się do ciągle zmieniającego się kontekstu ekonomicznego i technologicznego, co wymaga stałego podnoszenia kwalifikacji. Warunkiem skutecznej pracy jest szybkość z jaką analizuje się i apsorbuje zmiane, ponieważ zmiana jest cechą charakterystyczną naszej cywilizacji. Paradoksalnie, doskonała znajomość i ciągłe używanie tylko jednego systemu operacyjnego utrudnia – a czasami wręcz uniemożliwia – nauke innych opartych na odmiennych zasadach oprogramowań. Ekonomiści nazywają to zjawisko blokadą innowacyjną.
Dlatego pluralizm metodologiczny w nauczaniu informatyki jest konieczny właśnie z punktu widzenia praw rządzących ekonomią elektroniczną ,Szkoła powinna uczyć uczenia się. Ciągla nauka – to jest aksjomat XXI wieku - stała się częścią naszego życia zawodowego i codziennego. W opinii ekonomistów to system edukacyjny decyduje o miejscu zapóźnionych cywilizacyjnie społeczeństw – takich jak Polska – w światowym podziale pracy.
Czy jest jednak możliwe – biorąc pod uwagę ilość godzin przeznaczoną na naukę informatyki w szkole – zaznajomienie uczniów z dwoma systemami operacyjnymi , co oprócz ewidentnie korzystnej dla pedagogiki wykładu różnorodności metodologicznej, umożliwiłoby również praktyczne zrozumienie przez młodzież zasady konkurencji na której oparta jest współczesna ekonomia ? Byłby to niewątpliwie eksperyment, ale nauczanie informatyki jest ciągłym eksperymentem.
Konkurencja informatyczna – gdyż używając różnych systemów uczniowie porównują je i oceniają – w szkole jest ważna także z innego powodu : gwarantowałaby niezależność programów szkolnych od strategii marketingowej przedsiębiorstw produkujących oprogramowania oparte na prawie własności. Powszechnie wiadomo, że przedsiębiorstwa te traktują systemy edukacyjne jako doskonałe narzędzia do zaznajamiania i – co gorsza – do przyzwyczajania uczniów do używania w przyszłości swoich produktów.
Jeżeli uważamy, że celem nauki informatyki w szkole nie jest wychowywanie konsumentów używających automatycznie – czyli bezmyślnie – oprogramowań potężnych firm takich jak Microsoft, lecz kształcenie podstaw metodologicznych informatyki i nabywania umiejętności obsługiwania narzędzi informatycznych zbudowanych według różnorodnych zasad to wniosek wydaje się być oczywisty.
Dlaczego w takim razie autorzy podręcznika ‘’Technologia Informacyjna’’ prezentują tylko narzędzia informatyczne firmy Microsoft ? Odpowiedź – jaką można zrekonstruować na podstawie lektury książki jest następująca : system Windows jest powszechnie używany , łatwy do nauczenia i jego znajomość jest podstawowym warunkiem znalezienia pracy. Argumentacja ta oparta jest jednak na fałszywych przesłankach. Przeanalizujmy je raz jeszcze po kolei.
1.Autorzy podręcznika podkreślają, że system Windows jest powszechnie używany, ponieważ według zgodnej opinii jego użytkowników jest on łatwy do nauczenia. Otóż w rozumowaniu tym przesłanka z konkluzją powinny zamienić się miejscami (jest on uważany za łatwy ponieważ jest powszechnie używany). Aby stwierdzić, że coś jest łatwiejsze czy trudniejsze musimy dysponować jakąkolwieg skalą porównawczą. W wypadku systemów operacyjnych skala taka – z przyczyn historycznych - nie istnieje.
2. Autorzy są zwolennikami stanowiska, które można przedstawić w sposób następujący : co istnieje teraz, będzie także trwało w przyszłości. Otóż jest to założenie – jeżeli weźmie się pod uwagę historie rozwoju technologii informatycznych - fałszywe. W latach 70-80 supremacja IBM, była przygniatająca, jednak kierownictwo firmy zlekceważyło pojawienie się na rynku komputera domowego i przegrało konkurencje z Microsoft. Dzisiaj role się odwróciły. IBM wykorzystuje system Linux do budowania nowych narzędzi informatycznych mogących zagrozić monopolowi Microsoft.
3. Podręcznik ‘’Technologia Informacyjna’’ prezentuje wyłącznie narzędzia informatyczne firmy Microsoft, ponieważ dobra – w.g jego autorów - ich znajomość ułatwi absolwentom szkół znalezienie pracy. Błąd, za który zapłaci całe polskie społeczeństwo. Za kilka lat, albo pracodawca będzie zmuszony wydać pieniądze na przekwalifikowanie pracowników, albo pracobiorca będzie sam musiał nauczyć się innych wymaganych na rynku pracy narzędzi informatycznych. Jednokierunkowość w nauczaniu informatyki jest formą dodatkowego opodatkowania społeczeństwa przez państwo.
Piotr Piętak
- Utworzono .
- Kliknięć: 5893